poniedziałek, 30 października 2017

Błękitne sny - Katarzyna Michalak

Wydawnictwo Znak Literanova 2017

Liczba stron 320
Ostatni tom trylogii „Leśne sny”. Nie da się tej części przeczytać bez poprzednich, więc nakreślę tylko, że historia zaczyna się w szpitalu, gdzie trafiają Majka z Marcinem, po akcji policji w mieszkaniu jej ojca. Ich stan jest bardzo poważny, a czuwają przy nich pozostali bohaterowie, czyli bracia Marcina – Wiktor i Patryk oraz przyjaciółki Majki – Julia i Gabriela. Tego, jak się kończy cała historia nie będę zdradzać, natomiast wyrażę swoją opinię, a myślę, że zawrę w niej nieco fabuły.
                Prawie cała historia kręci się wokół szpitala, zwłaszcza sala Majki jest bardzo przez wszystkich oblegana. Czytelnik do końca nie wie co się dzieje z Marcinem, chyba, że któremuś bohaterowi się przypomniało coś wspomnieć na jego temat. O ile pamiętam z poprzedniej części, relacje Majki i Patryka były, mówiąc delikatnie, dość trudne, a tu mamy wielką przyjaźń i przesiadywanie przy niej godzinami. Łącznie z przytulaniem, głaskaniem, pocieszaniem i cmokaniem w policzek. Doprawdy nieprawdopodobne.

                Mam wrażenie, że znowu autorka zamiast się skupić na kilku ważniejszych wątkach tworzy coraz to bardziej nieprawdopodobne historie. A to podrzucone dziecko, a to ciąża, której nikt by się nie spodziewał, zwłaszcza główna zainteresowana, która była pewna (nie dowiadywała się – to już zupełnie śmieszne), że nie może mieć dzieci. Ukrywający swoje chore serce jeden z braci (po co?!). Wyjazd do Niemiec, aby zobaczyć na własne oczy swoją matkę – prostytutkę (w tę i z powrotem), zamiast pomóc swojej dziewczynie zająć się obcym dzieckiem. Nagromadzenie tych wszystkich spraw powoduje, że książka jest po prostu śmieszna, stanowi niejako przejaw niepohamowanej wyobraźni autorki, która mogła je rozłożyć na kilka powieści. Wystarczyłoby się skupić na czymś najważniejszym dla tej.
                A już zupełnie nie rozumiem po co autorka używa słowa „li”? Ma to ją wyróżniać? Pokazać, że książka jest dla wybrańców, którzy to zrozumieją?

                Mnie ta część, zresztą jak cała trylogia, nie porwała. Może spodoba się romantyczkom bujającym w obłokach – w dobrym znaczeniu. Koniec jest tak słodki, że prawie mnie zemdliło. 




Za możliwość przeczytania książki dziękuję:


2 komentarze:

  1. Jaka piękna okładka! Jakie hortensje przecudowne! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bodajże jedną książkę tej autorki przeczytałam, ale bez specjalnego bicia serca :)

    OdpowiedzUsuń