poniedziałek, 9 października 2017

Uśpienie - Marta zaborowska

Wydawnictwo Czarna Owca 2013

Liczba stron 480
Debiutancka powieść polskiej autorki, Marty Zaborowskiej. Początek jest bardzo obiecujący (oczywiście jeśli chodzi o kryminały). W szpitalu psychiatrycznym zaginął jeden z niebezpiecznych pacjentów, a w trakcie jego poszukiwań ginie jego lekarka. I to właśnie jej śmierć wydała mi się na tyle intrygująca, że z bijącym sercem czytałam dalej. A na kolejnych stronach do akcji poszukiwania zarówno zaginionego (który został podejrzanym o morderstwo), jak i do rozwiązania zagadkowej śmierci świetnej lekarki została zaangażowana policjantka z Warszawy, była alkoholiczka i rozwódka z kilkuletnią córką, Julia Krawiec. Przy pomocy doktora Maciejewskiego próbuje dotrzeć do prawdy, co w cale nie będzie łatwe. Przebicie się przez pełne tajemnic, hermetyczne środowisko, jest nie lada wyzwaniem dla detektywów.

Jak na debiut jest nieźle. Mamy wielowątkowe morderstwa (w dalszej części morderstwo pani doktor schodzi nieco na dalszy plan), zaginięcia, psychicznie chorych pacjentów, dziwny, szpitalny personel i policjantkę z problemami. Jak dla mnie trochę było tego za dużo, a niektóre postaci zostały zbyt pobłażliwie potraktowane. O ile początkowy alkoholizm Julii był zauważalny, tak w trakcie całej książki (ponad 450 stron) zdarzył jej się jeden alkoholowy incydent, tak jakby autorka sobie przypomniała, ze przecież to bohaterka z problemami. Młoda pani detektyw nie zyskała mojej sympatii z powodu swojego podejścia do własnego dziecka – najważniejsza jest dla niej praca i mimo, że równie zaangażowany w śledztwa psychiatra Artur Maciejewski dwukrotnie zwraca jej na to uwagę, a ona przyznaje mu rację, to nic się w jej zachowaniu nie zmienia. Kiedy dziewczynka zostaje uprowadzona, niby odchodzi od zmysłów, ale jednocześnie pracuje na takich samych obrotach. Tak samo kiedy mała Sylwia walczy o życie – nie ma przy niej matki, a jest obcy lekarz. Mało tego, nie ma nawet babci, która została sprowadzona do miasta, aby zajmowała się wnuczką. W sumie, w tym wątku nie wiadomo gdzie jest (Julia przypuszcza, że na kółku różańcowym, jednak w poprzednich scenach nie było mowy, aby była w jakikolwiek sposób zaangażowana w modlitwę czy Kościół).
Sylwia zaprzyjaźnia się z 13-letnią dziewczynką, Różą, która na co dzień mieszka w szpitalu psychiatrycznym. Miała traumatyczne dzieciństwo, rodzina nie utrzymuje z nią kontaktu, a jej dotychczasowa przyjaciółka, którą traktowała jak przybraną matkę, siostra Aniela, odsuwa się od niej, kiedy Róża wyjawia Sylwii swoje tajemnice. To też jest trochę mało wiarygodne – Róża przekazuje małej dziewczynce listy (czytelnik zapoznaje się z jednym), w których pisze o jakichś strasznych sekretach, językiem co najmniej dorosłej kobiety.
Postać psychiatry też jest dziwna – niby poważny lekarz, a miałam wrażenie, że sam ze sobą średnio sobie radzi. Szkoda, że trochę niewiele można się dowiedzieć o jego przeszłości. Niby Julia pyta o kobietę, którą kochał, ale pytanie pozostaje w próżni.
Moim zdaniem książkę warto przeczytać, bo czasami akcja fajnie się rozkręca, prawie jak w skandynawskich kryminałach. Są pewne niedociągnięcia, ale mam wrażenie, że dostrzegalne dopiero po odłożeniu książki. Myślę, że to ciekawy debiut, a w związku z tym, że na rynku jest już druga część, również z Julią Krawiec, chętnie po nią sięgnę.


1 komentarz:

  1. Boję się szpitali psychiatrycznych, zawsze muszę się na taką książkę odpowiednio psychicznie nastawić :)

    OdpowiedzUsuń