Wydawnictwo Dolnośląskie, 2013 Liczba stron 432 |
Książkę tę wygrałam w konkursie , co ogromnie mnie
ucieszyło, ponieważ akurat tego autora nie dane mi było jeszcze poznać, a
słyszałam mnóstwo pozytywów. Jak dobrze, że na okładce brak informacji o
kolejnym mistrzu skandynawskiego kryminału! Dzięki temu podeszłam do książki
bez zbędnego nastawienia i się mile zaskoczyłam.
Sonny Lofthus jest więźniem, który przyznaje się do zbrodni
za innych, przez co całe swoje dorosłe życie spędza w więzieniu. Jego problemy
zaczęły się po samobójstwie ojca - policjanta, który była dla niego wielkim autorytetem.
W więzieniu nikomu nie wadzi – wręcz przeciwnie – każdy traktuje go niczym
spowiednika, który doskonale potrafi słuchać. Także kierownictwo więzienia
patrzy na niego dość przychylnie – swobodnie porusza się po więzieniu i ma nieograniczony
dostęp do narkotyków. Pewnego dnia otrzymuje od współwięźnia informacje, które
jego ojca stawiają w zupełnie innym świetle. Postanawia dowiedzieć się prawdy i
w tym celu wyjść na wolność z najlepiej strzeżonego więzienia w Oslo.
Początek tej historii jest nieco nużący, akcja rozgrywa się
w więzieniu i głównie polega na monologach współwięźniów Lofthusa, którzy
zwierzają mu się ze swoich problemów i grzechów. Według mnie kluczowym momentem
było uświadomienie Lofthusowi, że jego ojciec nie musiał wcale być taki jakim
on go znał. Przez to akcja zaczyna się rozkręcać – przede wszystkim zaczyna się
planowanie ucieczki z więzienia, co dla mnie zawsze jest fascynujące. Wychodząc
na wolność Sonny ma mgliste pojęcie o nowej rzeczywistości – nie pojmuje
działania Internetu, komórki itp. przez co sprawia wrażenie lekko zagubionego w
dzisiejszym świecie. Jednak w tym tkwi jego urok.
Lohthus znakomicie potrafi planować kolejne morderstwa, aby dotrzeć
do prawdy. Musi znaleźć odpowiedź na pytanie kto był kretem w policji. Co
najlepsze – czytelnik do końca nie wie ilu jeszcze jest przestępców do
wyeliminowania. Jego tropem podąża komisarz Simon Kefas, zbliżający się do
emerytury przyjaciel jego ojca.
W książce jest też wątek miłosny, jednak trochę przesłodzony
– ona ma narzeczonego, ale zakochuje się w narkomanie – mordercy; jak dla mnie
lekko nierealne. Ale jest to co dość przyjemna odskocznia od licznych trupów.
Powieść Nesbo bardzo dobrze się czyta, każde kolejne
morderstwo jest kwintesencją pomysłowości i bystrości Lofthusa. Prawdę mówiąc,
to nie jedno z nich mogłoby posłużyć na oddzielną książkę. Absolutnie ważna
pozycja wśród miłośników książkowych sensacji.
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:
Za przeczytanie książki dziękuję
Mnie też na początku lektura ciągnęła się jak guma do żucia. Za to od połowy wciągnęła mnie tak, że wybaczyłam autorowi nudnawy początek.
OdpowiedzUsuńJo Nesbo - jest dla mnie specyficzny - ale polubiłam jego styl. Przeczytałam jego trzy pierwsze książki i do "syna" również mam zamiar dojść - choć po twojej recenzji zdecydowanie przeskoczę kilka pozycji by szybciej sięgnąć po "syna".
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu poznać prozę tego autora. Wstyd jej nie znać.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze Nesbo. Ale bardzo dużo osób chwali jego kryminały.
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu obiecuję sobie, że sięgnę po książki Nesbo ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji poznać, chociaż już od dłuższego czasu to planuję :)
OdpowiedzUsuńCzytałam;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki Nesbo;)
Nie znam jeszcze książek tego autora, ale mam w planach:)
OdpowiedzUsuńMiałam tę książkę wypożyczoną z biblioteki. Niestety, nie udało mi się przeczytać.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zostałaś nominowana przeze mnie do zabawy:Liebster Blog Award:) Pytania znajdziesz tu: http://tu-sie-czyta.blogspot.com/2015/04/oho-czas-na-mnie.html
OdpowiedzUsuń