środa, 11 marca 2015

Obietnica Łucji - Dorota Gąsiorowska

Wydawnictwo Znak, 2015

Liczba stron 430







Polska powieść obyczajowa nie jest moim ulubionym gatunkiem, jednak po lekturze kilku skandynawskich kryminałów byłam chętna na zmianę, zarówno miejsc, jak i klimatów. Z wielką ciekawością zatem sięgnęłam po debiut Doroty Gąsiorowskiej, która już na okładce nazwana została nową mistrzynią tego gatunku. Po tej lekturze wiem jedno – nie mogę się doczekać następnej książki tej autorki.
Główną bohaterką jest Łucja, wrocławska bizneswoman, która porzuca swoje wielkomiejskie bogate życie i przenosi się na podkarpacką wieś o pięknej nazwie Różany Gaj. Łucja jest kobietą niespełnioną zarówno w miłości (ze swoim mężem bardziej żyli obok siebie niż ze sobą), jak i zawodowo (wielką przyjemnością było dla niej prowadzenie biura podróży, jednak ona marzyła o byciu nauczycielką).
Do Różanego Gaju przyjeżdża mroźną zimą, gdzie będzie nauczać historii w szkole. Zamieszkuje u Matyldy, ciepłej, serdecznej starszej pani, która mieszka sama, więc stanowi dla niej ciekawe towarzystwo.
Kiedy Łucja zaczyna swoją pracę już pierwszego dnia zwraca uwagę na niepozorną dziewczynkę, Anię, która odstaje od swoich rówieśników. Myśl o niej nie daje jej spokoju, aż do dnia, kiedy od dyrektorki szkoły dowiaduje się z jakimi problemami zmaga się uczennica. W końcu poznaje też jej matkę, Ewę, która praktycznie na łożu śmierci prosi ją o odnalezienie ojca Ani, który nic nie wie o córce. Ten wątek jest rzeczywiście bardzo wzruszający – dziewczynka nie ma nikogo poza matką, więc po jej śmierci mogłaby trafić do domu dziecka. Jednak Łucja zgadza się nią zaopiekować gdy tylko zajdzie taka potrzeba. Ania przypomina Łucji samą siebie sprzed wielu lat – ona także musiała opiekować się chorą matką, tylko, że jej matka nie chciała żyć, załamała się kompletnie po śmierci swojego młodszego dziecka. Dlatego Łucja nie poznała smaku domowego ciepła i miłości rodziców. Trochę mnie zastanawiało to zaufanie do Łucji, w końcu była ona osobą zupełnie obcą, ale chyba właśnie to było jej atutem. Od pierwszego wejrzenia nawiązały świetny kontakt.
W książce jej jeszcze kilka wyrazistych postaci. Jedną z nich jest Eleonora, zwana Lorą, która jest miejscowym dziwakiem, jednak też osobą nieco mistyczną i tajemniczą. Oczywiście jest też bohater negatywny – to egocentryczna Izabela, jedna z córek Matyldy. Zdecydowanie więcej w książce jest kobiet, ale naturalnie pojawiają się mężczyźni - Tomasz, ojciec Ani, obecnie sławny pianista czy adorator Łucji, Filip.
Sielskość tego krajobrazu i nazwy jest nieco myląca – jest choroba, śmierć, problemy w rodzinach. W książce mamy też zagadkę związaną z pałacykiem, którym od początku zachwycona jest Łucja. Posiada on nową inwestorkę, która zleciła jego doglądanie Matyldzie i uroczemu Ignacemu. Wszyscy się zastanawiają kim jest i co zamierza.
Powieść jest wielowątkowa, dzięki czemu wyróżnia się na tle pozostałych w swoim gatunku. Główna bohaterka pokazuje, że zawsze jest dobry moment na zatrzymanie się, zerknięcie w głąb siebie i odpowiedź na pytanie – czy tak zawsze ma już wyglądać moje życie. Ciepła opowieść, z mądrymi wskazówkami na długo zapadnie mi w pamięć. Piękna okładka, która jednak dla mnie okazała się myląca – książka ma swój początek w środku zimy. Przeszkadzało mi natomiast nazwisko lub tytuł książki u góry każdej strony – zamiast jednego lub drugiego mógłby być tytuł rozdziału. Fajna opowieść na jeden wieczór, ponieważ zdecydowanie szybko się czyta. Polecam!

Recenzja bierze udział w wyzwaniach:
historia z trupem


Za możliwość przeczytania książki dziękuję:

 

4 komentarze:

  1. Słyszę dużo o tej książce i to niemal w stu procentach pozytywnie, ale nie jest to raczej książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. To taka ciepła, przyjemna powieść:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie urzekła okładka, taka delikatna, romantyczna. Urocza:)

    OdpowiedzUsuń