poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Powiększenie - Andrew Mayne


Wydawnictwo W.A.B. 2019

Liczba stron 384


       W ubiegłym tygodniu premierę miała nowa książka Andrew Mayne'a, autora bardzo chwalonego "Naturalisty". Jest to niejako kontynuacja poprzedniej historii, jednak łączy je wyłącznie postać głównego bohatera, naukowca Theo Craya.

    Pierwszej części nie czytałam. Z opisu wydawała mi się zbyt pogmatwana, ale na tę się zdecydowałam. I muszę przyznać, że w tej drugiej części Theo Cray ciągle nawiązuje do poprzedniej. Trochę miałam poczucie, że autor chcąc wypełnić puste strony nowej powieści wraca ciągle do pierwszej. Nie wiem po co te wspomnienia, może żeby pokazać jak wcześniejsze wydarzenia mocno odcisnęły się na naukowcu - detektywie? Niemniej przez to, że wiem jak wyglądała pierwsza część z opowieści Craya to kompletnie nie chcę jej poznać. Oczywiście wiadomo także jak się zakończyła, a to już zupełnie przekreśla moje czytelnicze zamiary co do niej.


        Wracając jednak do aktualnej fabuły - do Theo Craya, naukowca pasjonaty, który stał się sławny po ostatniej historii z ujarzmieniem mordercy, zgłasza się ojciec chłopca, który zaginął kilka lat temu. Cray początkowo nie zamierza zając się sprawą, chcąc aby jego życie wróciło na dawne, uniwersyteckie tory, jednak ta historia nie daje mu spokoju. Zagłębiając się w tę sprawę dochodzi do wniosku, że nierzetelna praca policji, miejscowe legendy i wierzenia spowodowały, że chłopiec nie odnalazł się od kilku lat, a zaginionych dzieci może być znacznie więcej.

        Cray do odnalezienia sprawcy, niejako nierzeczywistego Zabaweczki, używa swoich naukowych sposobów. I ten wątek podobał mi się najbardziej. Oczywiście jakiekolwiek algorytmy czy naukowe wywody były dla mnie nieco skomplikowane i rzeczywiście trzeba było się skupić, aby nadążyć za naukowym rozumowaniem Craya, ale jako dla laika w tym temacie było to bardzo ciekawe.

       Główny bohater jest tu rzeczywiście głównym bohaterem, bo jako jedyny przewija się przez całą książkę, po drodze gubiąc pozostałych. Początkowo pojawiają się jego aktualni współpracownicy, z jednym z nich Cray zaczyna mieć na pieńku, niestety później nie wiem jak ta historia się zakończyła. Postać ojca zaginionego chłopca także nie występuje przez większość książki, pojawiając się jedynie na samym końcu, na jednej stronie. Policjanci, którzy starają się na własną rękę obronić swój honor, odnaleźć sprawcę i uciszyć Craya nagle przestają się interesować jego pracą kiedy wyjeżdża do innego miasta w poszukiwaniu podobnych przypadków. Autor próbował chyba wprowadzić wątek damsko - męski, ale trochę też nieudolnie. Jest przedstawiony w zupełnym zarysie w formie dwóch czy trzech rozmów telefonicznych, z osobą, którą Cray darzy uczuciem, ale możemy wywnioskować, że jest zbyt nieśmiały czy niepewny siebie żeby to wyznać.

       W książce autor zawarł sporo informacji o prawdziwych mordercach, ich kryjówkach, sposobach ukrywania zwłok czy metodach pracy policji. To też było interesujące, chociaż dość często się pojawiało.

    Ogólnie książkę przeczytałam bez większego zapału, fajnie, że są takie krótkie rozdziały, więc akcja dość szybko się zmieniała. Postać głównego bohatera jest na pewno ciekawa, ale coś mnie w nim irytowało, może takie przekonanie o własnej nieomylności, może pewność siebie po schwytaniu poprzedniego mordercy. O ile sama fabuła była dla mnie bardzo smutna i przygnębiająca, w końcu chodziło o zabójstwa kilkunastu chłopców, często pochodzących z rodzin, w których nie znajdowali większego zainteresowania, to tutaj autor nie umiał oddać tej atmosfery, nie było zapłakanych rodziców czy nawet jakiejś refleksji policji albo urzędników. Po prostu znalazły się kości, które kiedyś należały do dzieci, których nikt tak naprawdę nie szukał.

Dla mnie książka była średnio wciągająca.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję



2 komentarze:

  1. Jeszcze się zastanowię nad lekturą tej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że mnie by wciągnęła, ale na tę chwilę nie znajdę na nią czasu.

    OdpowiedzUsuń