Wydawnictwo Czarna Owca 2013 Liczba stron 480 |
Debiutancka powieść polskiej
autorki, Marty Zaborowskiej. Początek jest bardzo obiecujący (oczywiście jeśli
chodzi o kryminały). W szpitalu psychiatrycznym zaginął jeden z niebezpiecznych
pacjentów, a w trakcie jego poszukiwań ginie jego lekarka. I to właśnie jej
śmierć wydała mi się na tyle intrygująca, że z bijącym sercem czytałam dalej. A
na kolejnych stronach do akcji poszukiwania zarówno zaginionego (który został
podejrzanym o morderstwo), jak i do rozwiązania zagadkowej śmierci świetnej
lekarki została zaangażowana policjantka z Warszawy, była alkoholiczka i
rozwódka z kilkuletnią córką, Julia Krawiec. Przy pomocy doktora Maciejewskiego
próbuje dotrzeć do prawdy, co w cale nie będzie łatwe. Przebicie się przez
pełne tajemnic, hermetyczne środowisko, jest nie lada wyzwaniem dla detektywów.
Jak na debiut jest nieźle. Mamy
wielowątkowe morderstwa (w dalszej części morderstwo pani doktor schodzi nieco
na dalszy plan), zaginięcia, psychicznie chorych pacjentów, dziwny, szpitalny
personel i policjantkę z problemami. Jak dla mnie trochę było tego za dużo, a
niektóre postaci zostały zbyt pobłażliwie potraktowane. O ile początkowy
alkoholizm Julii był zauważalny, tak w trakcie całej książki (ponad 450 stron)
zdarzył jej się jeden alkoholowy incydent, tak jakby autorka sobie
przypomniała, ze przecież to bohaterka z problemami. Młoda pani detektyw nie
zyskała mojej sympatii z powodu swojego podejścia do własnego dziecka – najważniejsza
jest dla niej praca i mimo, że równie zaangażowany w śledztwa psychiatra Artur
Maciejewski dwukrotnie zwraca jej na to uwagę, a ona przyznaje mu rację, to nic
się w jej zachowaniu nie zmienia. Kiedy dziewczynka zostaje uprowadzona, niby
odchodzi od zmysłów, ale jednocześnie pracuje na takich samych obrotach. Tak
samo kiedy mała Sylwia walczy o życie – nie ma przy niej matki, a jest obcy
lekarz. Mało tego, nie ma nawet babci, która została sprowadzona do miasta, aby
zajmowała się wnuczką. W sumie, w tym wątku nie wiadomo gdzie jest (Julia
przypuszcza, że na kółku różańcowym, jednak w poprzednich scenach nie było
mowy, aby była w jakikolwiek sposób zaangażowana w modlitwę czy Kościół).
Sylwia zaprzyjaźnia się z
13-letnią dziewczynką, Różą, która na co dzień mieszka w szpitalu
psychiatrycznym. Miała traumatyczne dzieciństwo, rodzina nie utrzymuje z nią
kontaktu, a jej dotychczasowa przyjaciółka, którą traktowała jak przybraną
matkę, siostra Aniela, odsuwa się od niej, kiedy Róża wyjawia Sylwii swoje
tajemnice. To też jest trochę mało wiarygodne – Róża przekazuje małej
dziewczynce listy (czytelnik zapoznaje się z jednym), w których pisze o jakichś
strasznych sekretach, językiem co najmniej dorosłej kobiety.
Postać psychiatry też jest dziwna
– niby poważny lekarz, a miałam wrażenie, że sam ze sobą średnio sobie radzi.
Szkoda, że trochę niewiele można się dowiedzieć o jego przeszłości. Niby Julia
pyta o kobietę, którą kochał, ale pytanie pozostaje w próżni.
Moim zdaniem książkę warto
przeczytać, bo czasami akcja fajnie się rozkręca, prawie jak w skandynawskich
kryminałach. Są pewne niedociągnięcia, ale mam wrażenie, że dostrzegalne dopiero
po odłożeniu książki. Myślę, że to ciekawy debiut, a w związku z tym, że na
rynku jest już druga część, również z Julią Krawiec, chętnie po nią sięgnę.
Boję się szpitali psychiatrycznych, zawsze muszę się na taką książkę odpowiednio psychicznie nastawić :)
OdpowiedzUsuń